Zwykle po wypadku komunikacyjnym liczymy na to, że wystarczy złożyć odpowiednie dokumenty do ubezpieczyciela i czekać na wypłatę należnego nam odszkodowania. Poszkodowani przeważnie uznają decyzje ubezpieczyciela za ostateczne i rzadko podejmują z nimi polemikę.
O odszkodowanie warto walczyć
Nie zawsze jest to dobre podejście. Czasami warto upomnieć się o dodatkowe świadczenie (np. zwrot kosztów rehabilitacji), w niektórych sytuacjach zasadne jest wnioskowanie o podwyższenie kwoty wypłaconego odszkodowania. Bywają jednak i takie sytuacje, kiedy bez pomocy specjalisty niemożliwe jest uzyskanie jakiegokolwiek świadczenia.
Gdy wymagana jest szczegółowa wiedza ekspercka…
Właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia, gdy do VOTUM zgłosił się pan Marek z Zabrza (dane zostały zmienione). Sprawa faktycznie była dość nietypowa. I to nie ze względu na charakter doznanych urazów czy też wysokość dochodzonego odszkodowania.
Ta sytuacja pokazała, jak ważne jest powierzenie profesjonaliście kwestii dochodzenia roszczeń. Podejmie się on nie tylko prowadzenia negocjacji z ubezpieczycielem, ale także oceni zasadność jego stanowiska i w razie potrzeby, przedstawi uzasadnienie swoich racji.
Wypadek Pana Marka
Pan Marek jechał motorowerem. W pewnym momencie, zza zakrętu wyjechał autobus, który (wg Poszkodowanego) ściął zakręt. W związku z tym kierowca jednośladu, obawiając się zderzenia, podjął manewr obronny i „położył” motocykl.
Dzięki temu zderzenia faktycznie udało się uniknąć, jednak Pan Marek nie wyszedł z tego bez szwanku. Na miejsce wezwano Pogotowie Ratunkowe. Poszkodowany został przewieziony do szpitala, gdzie przeprowadzono diagnostykę. Stwierdzono skręcenia nadgarstka i potłuczenia. Podejrzewano również złamanie kości nadgarstka. Doznane urazy nie były jednak największym zmartwieniem naszego Klienta. W sprawie wszczęto dochodzenie, przesłuchano pokrzywdzonego i podejrzanego.
Słowo przeciw słowu
Kierowca autobusu zaprzeczył wersji przedstawionej przez Pana Marka, wskazując, że zdarzenie było zawinione przez samego motorowerzystę. Jego zdaniem jechał on ze zbyt dużą prędkością, a widok innego pojazdu zaskoczył go na tyle, że stracił panowanie nad motorowerem i upadł na jezdnię.
Dwie sprzeczne wersje kierujących były sporym wyzwaniem dla sądu. Tym bardziej, że kierujący autobusem po wypadku odjechał z miejsca żeby odwieźć pasażerów, a dopiero później powrócił. Nie było żadnych naocznych i bezstronnych świadków. Wszystko to w praktyce wykluczyło możliwość przyjęcia którejkolwiek z wersji zdarzenia.
W postępowaniu karnym prowadzonym w sprawie powołano także biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Miał on zweryfikować wyjaśnienia obu kierowców. Biegły nie był jednak w stanie potwierdzić relacji pokrzywdzonego. Tym samym postępowanie w sprawie zostało umorzone z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa.
Czy faktycznie trzeba ustalać winę?
W świetle powyższych informacji jest jasne, że sąd nie mógł ustalić, kto ponosi winę za spowodowanie wypadku. Jednak czy do przyznania odszkodowania faktycznie zawsze trzeba wykazać winę innego uczestnika? Ubezpieczyciel twierdził, że tak. VOTUM miało jednak inne zdanie na ten temat.
Pan Marek na skutek zdarzenia doznał obrażeń ciała. Wypadek spowodował u niego czasowe wyłączenie z pracy oraz spore dolegliwości bólowe, które utrudniały codzienne funkcjonowanie. Mimo to zakład ubezpieczeń, odmówił wypłaty świadczenia na rzecz poszkodowanego. Tej sprawy nie chcieliśmy odpuścić.
Wiemy, jak bronić naszych Klientów!
W przepisach czytamy, że odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń kształtuje się w przypadku zderzenia się kierujących na zasadzie winy. Jak argumentował ubezpieczyciel, w razie zderzenia się środków komunikacji poruszanych za pomocą sił przyrody, kierujący pojazdami w przypadku swoich wzajemnych roszczeń, odpowiadają wyłącznie na zasadach ogólnych. Ponieważ w tej sprawie wina kierującego autobusem nie została wykazana – zakład ubezpieczeń odmówił wypłaty. Proste? Niekoniecznie!
Zadecydowało jedno słowo
Jednak w ocenie VOTUM S.A. taka decyzja była po prostu błędna merytorycznie. Przecież w tym wypadku nie doszło do zderzenia się pojazdów! Nie mają zatem zastosowania przywołane przez ubezpieczyciela przepisy.
I właśnie na tę nieścisłość powołało się VOTUM, gdy skierowało wniosek o ponowną weryfikację stanowiska przedstawionego przez ubezpieczyciela. W uzasadnieniu wskazano m.in., że zasada winy ma zastosowanie w przypadku „zderzenia się” pojazdów. Pełnomocnik powołał orzeczenie Sądu Najwyższego (sygn. akt V CKN 644/2000), w którym dokładnie wyjaśniono, czym takie „zderzenie się” w świetle przepisów jest. A w prowadzonej przez nas sprawie nie doszło do kontaktu pojazdów, pełnomocnik domagał się zatem niezwłocznej wypłaty świadczenia.
Determinacja i wiedza doprowadziły do wypłaty odszkodowania
Dzięki determinacji VOTUM S.A. i przedstawionej argumentacji – ubezpieczyciel zmienił swoje pierwotne stanowisko i wypłacił świadczenie. Działania Pełnomocnika sprawiły, że Pan Marek po wielu miesiącach doczekał się ostatecznie sprawiedliwego rozstrzygnięcia i otrzymał należne odszkodowanie.