Wypadki komunikacyjne zdarzają się codziennie, a ich uczestnicy często cierpią na ich skutek, jeszcze długo po zdarzeniu. Wystarczy jedna chwila, aby zmianie uległo całe dotychczasowe życie, w tym plany na przyszłość i możliwości, które dotychczas wydawały się łatwo dostępne. Co w sytuacji, kiedy w wypadku ucierpi młoda osoba, a jego skutki będą dla niej odczuwalne do końca życia? Poznajcie historię Przemka, który pomimo przeciwności losu nie stracił pogody ducha i nie poddaje się w walce o powrót do zdrowia.
Wypadek
Do zdarzenia doszło w 2016 r. podczas powrotu Przemka z wakacji w Bieszczadach. Był to pierwszy taki wyjazd na motorze, na który poszkodowany wybrał się wraz z przyjaciółmi. Niestety tym razem droga do domu okazała się być dla Przemka wyjątkowo długa i bolesna. Na jednym ze skrzyżowań znajdujących się na trasie przejazdu, po przejechaniu zaledwie 100 kilometrów, kierowca samochodu wyjeżdżający z ulicy podporządkowanej nie ustąpił pierwszeństwa, co doprowadziło do kolizji samochodu z motorem prowadzonym przez poszkodowanego.
Motocykliści są narażeni na znaczne obrażenia, a ich jedyną ochroną są odpowiedni strój i kask, jednak w przypadku Przemka ta ochrona okazała się być niewystarczająca. Na skutek wypadku doznał rozległych obrażeń lewej nogi, która została zgnieciona przez samochód. Doszło do złamania kości piszczelowej i strzałkowej oraz zmiażdżenia tkanek miękkich, a także do złamania miednicy.
Po przewiezieniu Przemka do szpitala, lekarze zaproponowali amputację nogi. Nie zgodził się na nią, chciał walczyć. Obudził się cztery dni później. Pierwsza myśl, jaka mu towarzyszyła to sprawdzenie czy nadal ma dwie nogi. Pojawiła się nadzieja, że nogę uda się uratować. Poszkodowanego czekało jednak długie i bolesne leczenie. Początkowo był unieruchomiony, nie tylko przez nogę, ale również złamanie miednicy, przez które spędził kilka miesięcy przykuty do szpitalnego łóżka. Dopiero po kilku tygodniach możliwe było przewiezienie go do szpitala znajdującego się bliżej rodzinnego miasta Przemka, który chciał być bliżej domu, a przede wszystkim rodziców.
Pomimo upływu czasu noga nie goiła się właściwie, a Przemkowi nieustannie towarzyszył dotkliwy ból. Po opuszczeniu szpitala był zmuszony do poruszania się o kulach, a mimo to noga wciąż bolała. Stwierdzono martwicę kości. W 2018 r., a więc półtora roku po wypadku, ze względu na postępujące zakażenie i znaczny ubytek tkanek zdecydowano się na przeprowadzenie zabiegu amputacji lewej nogi tuż poniżej kolana.
Przyszłość poszkodowanego rysowała się w czarnych barwach, czekał go wózek lub sztywna, bezprzegubowa proteza, na której zakup pozwala dotacja z NFZ, a poruszanie się z jej wykorzystaniem jest możliwe tylko przy pomocy kul, co właściwie uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Mimo to Przemysław się nie poddawał.
Walka o świadczenia pieniężne dla poszkodowanego
Niedługo po wypadku, a jeszcze przed decyzją o amputacji poszkodowanego reprezentował inny pełnomocnik, któremu udało się uzyskać dla niego świadczenie w wysokości zaledwie 12 000 zł. Kwota ta była nieadekwatna do obrażeń jakich doznał Przemysław, tym bardziej, że wciąż wisiało nad nim widmo amputacji. Dlatego też poszkodowany zdecydował się na zmianę pełnomocnika i powierzył swoją sprawę ekspertom Votum S.A., ponadto został objęty programem Pierwsze Kroki.
Po przyjęciu sprawy poszkodowanego do obsługi w pierwszej kolejności zgłoszono do ubezpieczyciela roszczenia w zakresie zadośćuczynienia oraz pokrycia kosztów protezowania. Ze względu na młody wiek poszkodowanego oraz pragnienie uzyskania przez niego jak największej mobilności i samodzielności zdecydowano się na skorzystanie z usług jednego z partnerów programu Pierwsze Kroki – firmy Otto Bock, która specjalizuje się w innowacyjnych rozwiązaniach, w tym w bionicznych protezach. Niestety ich koszt jest bardzo wysoki.
Dlatego też podjęto działania odwoławcze wobec ubezpieczyciela, koncentrując się przede wszystkim na zasadności zaopatrzenia poszkodowanego w profesjonalny sprzęt ortopedyczny, który znacznie ułatwi jego przyszłe funkcjonowanie. Dzięki staraniom ekspertów Votum S.A. ubezpieczyciel ostatecznie uznał, iż uszczerbek na zdrowiu w przypadku Przemka wynosi ponad 40% i zgodził się w całości pokryć koszt związany z zakupem protezy. Ponadto wypłacono dodatkowe środki tytułem zadośćuczynienia.
Szczęśliwy finał
Dzisiaj Klient Votum S.A. jest już szczęśliwym posiadaczem protezy. Zgodnie z informacjami uzyskanymi od firmy Otto Bock jest to pierwsza w Polsce proteza wykonana na podzespołach, które są nowością nawet w skali światowej. Przemek cieszy się z odzyskanej samodzielności i choć nadal ciągnie go do motorów, to póki co nie myśli o przejażdżce.
To jednak nie koniec działań, jakie eksperci Votum S.A. podjęli w celu kompleksowej pomocy poszkodowanemu. Nadal trwa postępowanie sądowe w sprawie Przemka. Ponadto podjęto kroki zmierzające do pozyskania środków umożliwiających podjęcie rehabilitacji w centrum rehabilitacyjnym Ottobocka. Jak mówi Przemek, jego proteza jest jak mercedes, niezawodna i bezpieczna, teraz trzeba nauczyć się z niej korzystać, tak jak w przypadku samochodu konieczna byłaby nauka jazdy.
O tym jak obecnie wygląda życie Przemka i z czym musiał zmierzyć się przez ostatnie dwa lata można przeczytać również w wywiadzie dostępnym na stronie programu Pierwsze Kroki.