Budowa z pewnością należy do miejsc, w których stosunkowo często zdarzają się wypadki przy pracy. Ze względu na specyfikę zdarza się, że są one szczególnie tragiczne.
Takie właśnie zdarzenie miało miejsce w roku 2002 na budowie, realizowanej w jednej z wielkopolskich miejscowości. W wykonywanym wówczas trzymetrowym wykopie został zasypany jeden z pracowników. Inne zatrudnione na budowie osoby próbowały wydostać go stamtąd i udzielić pierwszej pomocy, jednak mimo podjętej niemal natychmiast reanimacji, nie udało się uratować jego życia. Pracownik budowy zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
W toku postępowania prowadzonego przez Państwową Inspekcję Pracy oraz prokuraturę ustalono, że do zdarzenia doszło wskutek niezabezpieczenia ścian wykopu. Za winnego wypadku uznano kierownika robót ziemnych, który nie dopełnił swoich obowiązków zawodowych i tym samym doprowadził do zdarzenia. W sprawie wydany został wyrok karny prawomocnie skazujący kierownika budowy.
Wydawałoby się, że wobec takich faktów bliscy tragicznie zmarłego pracownika nie będą mieć problemów z uzyskaniem należnych im świadczeń. Jednak w trakcie dalszych ustaleń profesjonalny pełnomocnik, do którego się zwrócili, ustalił, że zakład pracy poszkodowanego został przejęty przez inną spółkę, która w 2012 r. ogłosiła upadłość.
Do syndyka masy upadłościowej złożono wniosek o podanie informacji na temat ubezpieczenia OC pracodawcy w dniu wypadku. Jedyne jednak, czego można się było na tej drodze dowiedzieć, to nazwa zakładu ubezpieczeniowego – również już nieistniejącego.
Pełnomocnik kontynuował działania, mające na celu uzyskanie dla rodziny zmarłego wypłaty świadczeń. Uzyskał informację, że portfel klientów ze zlikwidowanego zakładu ubezpieczeń został przejęty przez inny zakład, który nadal prowadzi działalność ubezpieczeniową w kraju. Dokonane zgłoszenie szkody pozwoliło na szybką wypłatę bezspornej części świadczeń.
Po przekazaniu tych sum ubezpieczyciel zaproponował zakończenie postępowań ugodą. Na nasz wniosek o udostępnienie kopii polisy okazało się jednak, że z powodu upływu 15 lat od zdarzenia akta spraw, a także sama polisa zostały zniszczone.
Analiza wielu przypadków polis dobrowolnych, zawieranych w tym okresie wskazuje, że sumy jakie były ustalane w polisie często wynosiły kilka tysięcy złotych, rzadko kilkadziesiąt. W tej natomiast sprawie ostatecznie wynegocjowano kwotę świadczeń na rzecz uprawnionej żony, dorosłych już dzieci, pasierbów oraz wnuków w łącznej kwocie 410 tysięcy zł. Aktualnie nadal prowadzone są sprawy uprawnionego rodzeństwa zmarłego.