O tym, jak trafił do VOTUM S.A. i jak wygląda jego współpraca ze spółką, opowiadał już na łamach Network Magazyn dyrektor Radosław Pęcherzewski.
Nie tylko dla niego pomoc osobom poszkodowanym to misja i sens życia. Także inni współpracownicy postrzegają swoją pracę przede wszystkim przez pryzmat wsparcia, jakim służą osobom, które doznały krzywdy.
Praca w VOTUM S.A. z pewnością mocno angażuje – dla niektórych z naszych współpracowników pomoc poszkodowanym to prawdziwa misja. Często zaczyna się od pracy na stanowisku handlowca.
Stopniowo, w miarę poznawania problemów, z jakimi borykają się ludzie poszkodowani w wypadkach komunikacyjnych, przy pracy i w gospodarstwie rolnym, rośnie gotowość do wywalczenia dla nich możliwie najwyższych świadczeń.
Dyrektor Regionalny Artur Szyll również udzielił wywiadu Network Magazyn. Jak sam mówi, w jego słowniku nie ma miejsca na słowo „spróbuję” i tego właśnie trzyma się w pracy w VOTUM S.A.
Od zawsze jestem niepokorny, mam swoje zdanie. W szkole podstawowej broniłem słabszych, załatwiałem trudne tematy z nauczycielami, nie dostawałem z reguły nagród, częściej to był łomot od życia. W wieku 12 lat przeszedłem ciężki wypadek – duże obrażenia głowy, wstrząs mózgu, kilkanaście minut byłem nieprzytomny. Lekarz, który mnie zszywał powtarzał mojej mamie: „Pani syn uciekł dziś przed śmiercią, dwa milimetry w jedną lub w drugą stronę i nie mógłbym go uratować, proszę dziękować Bogu, to cud”.
***
Z pojęciem odszkodowania zetknąłem się na studiach. Na zajęciach z prawa cywilnego przerabialiśmy odpowiedzialność posiadacza pojazdu mechanicznego. Temat był bardzo interesujący, do tej pory nigdy nie słyszałem, żeby ktoś w Polsce występował o odszkodowanie. Ostatecznie, kiedy w ramach grupy kapitałowej, z którą jestem związany, powstała spółka wyspecjalizowana w odszkodowaniach, od razu powiedziałem swoje TAK i po dziś dzień jestem wielkim fanem tej inicjatywy.
***
Przyszedł czerwiec 2003 roku, kiedy moja koleżanka Dagmara namówiła mnie do pracy sprzedawcy w strukturach wrocławskiej spółki DSA. Słuchałem mojej pani kierownik, dużo się uczyłem i wszystko mnie interesowało. Szkolenia, które prowadził nasz szef – Andrzej Dadełło – totalnie mnie pochłaniały. Wchodziłem na wyższy stopień sprzedaży, odnosiłem swoje pierwsze poważne sukcesy, zacząłem zwiedzać świat, byłem laureatem wszystkich możliwych wycieczek firmowych. Poznawałem niesamowitych ludzi i niesamowite miejsca. W 2005 roku w ramach grupy kapitałowej DSA SA, został wyodrębniony dział odszkodowań, a potem spółka akcyjna oferująca pomoc w uzyskaniu odszkodowania. W styczniu 2006 roku uzyskałem swoje pełnomocnictwo uprawniające mnie do pracy przy odszkodowaniach.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.