Co raz więcej frankowiczów decyduje się powierzyć swoją sprawę kancelarii prawnej. Przyczyniło się do tego między innymi orzeczenie wydane w maju przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz rosnąca liczba wyroków przychylnym frankowiczom wydawanych przez sądy krajowe. Ile kosztuje postępowanie sądowe? Jak długo trwa sprawa? Czy złożenie pozwu jest korzystne dla kredytobiorcy? Na te pytania dla Business Insider odpowiada Kacper Jankowski, Dyrektor Departamentu Spraw Bankowych VOTUM S.A
Orzeczenie TSUE a kredyty frankowe
Zgodnie z Raportem Najwyższej Izby Kontroli z sierpnia 2018 r. banki zawarły z konsumentami ponad 900 tys. umów dotyczących kredytów we frankach. W szczytowym momencie zawierano ich nawet ponad 750 dziennie. Obecnie większość kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyt frankowy w tamtym okresie zmaga się z tego konsekwencjami – niekiedy pomimo regularnej spłaty rat ich zadłużenie przewyższa wartość nieruchomości, na której zakup zaciągnęli kredyt. Dlatego też orzeczenie Rzecznika Generalnego TSUE niesie nadzieję na znalezienie wyjścia z tej sytuacji.
Masz kredyt we frankach? Sprawdź, jak możemy Ci pomóc!
Historycznie wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z reguły pokrywały się z opinią Rzecznika Generalnego TSUE, dlatego słusznym wydaje się założenie, że podobnie wydarzy się w przypadku oczekiwanego wyroku. W maju tego roku Rzecznik wydał niewiążącą opinię, w której stwierdził, że polskie sądy nie mogą utrzymywać w mocy nieuczciwych warunków w umowach kredytów walutowych. Co to oznacza dla frankowiczów? Klauzule, które banki stosowały w kredytach indeksowanych lub denominowanych do franka szwajcarskiego mogą okazać się niedozwolone, co daje kredytobiorcą podstawę do dochodzenia swoich praw przed sądem.
Komu może pomóc kancelaria prawna?
Nie każdy kredytobiorca, który zaciągnął kredyt frankowy może skorzystać z pomocy kancelarii. Banki udzielały trzech rodzajów kredytów związanych z walutą franka szwajcarskiego: kredytów walutowych oraz kredytów indeksowanych i denominowanych do waluty obcej. Tylko w przypadku dwóch ostatnich możliwe jest dochodzenie roszczeń od banku.
– Mogłoby się wydawać, że różnice między kredytami nie są duże, jednak w rzeczywistości jest inaczej – wyjaśnia Kacper Jankowski, dyrektor Departamentu Spraw Bankowych w VOTUM SA. – My oferujemy wsparcie tylko kredytobiorcom frankowym posiadającym kredyty hipoteczne indeksowane bądź denominowane do waluty obcej.
Dodaje, że umowy te mają kilka wspólnych cech – kredytobiorcom pożyczony został kapitał w złotych, który następnie był przeliczany do szwajcarskiej waluty według tabel kursowych banków. Wypłata kredytu następowała zaś w polskich złotych. Przeliczenie kapitału do spłaty następowało po kursie kupna franka, natomiast comiesięczna spłata rat po aktualnym kursie sprzedaży waluty. – Kursy były i są ustalane przez banki, co w świetle zdecydowanej większości orzeczeń zapadających w tego rodzaju sprawach, jest niezgodne z prawem – podkreśla ekspert.
Rodzaj kredytu to nie jedyne kryterium decydujące o tym, czy dana sprawa nadaje się do prowadzenia, ponadto kancelaria nie dochodzi roszczeń:
- w sprawach, w których negocjowano kurs waluty
Kacper Jankowski tłumaczy, że w takiej sytuacji nie mamy do czynienia z jednostronnym kształtowaniem wysokości zobowiązania przez bank. - gdy spłata kredytu następowała od razu w walucie indeksacji
Jeśli kredytobiorca od początku spłacał kredyt w walucie waloryzacji (np. kupując walutę w kantorze), to nie można dowieść, że bank ustalał kurs spłaty jednostronnie. Co więcej, każda spłacona rata w efekcie zmniejszała saldo zadłużenia wyrażonego w walucie indeksacji. - gdy umowa kredytowa została zawarta przed dniem 1 maja 2004 roku
W takiej sytuacji nie możemy bowiem powołać się na zapisy dyrektyw, stanowiących filar argumentacji w procesie dochodzenia roszczeń – zaznacza Jankowski. - gdy kredytobiorca nie posiada statusu konsumenta
Nie dochodzimy zatem zwrotu nadpłaconych rat kredytowych na rzecz przedsiębiorców, gdyż w takich przypadkach nie ma zastosowania katalog klauzul niedozwolonych.
Od czego zacząć?
Pierwszym etapem postępowania jest analiza roszczeń – dokonana jeszcze przed zawarciem umowy, dzięki czemu kredytobiorca może upewnić się, że istnieją podstawy do wystąpienia przeciwko bankowi.
– Przedstawiamy jednocześnie koszty procesowe takiego postępowania, a także korzyści, jakie klient może uzyskać wskutek tzw. odfrankowienia, bądź całkowitego unieważnienia umowy kredytowej, jeśli istnieją ku temu przesłanki – wyjaśnia Jankowski.
Dopiero w momencie akceptacji warunków przez frankowicza określana jest strategia działania dostosowana do indywidualnej sytuacji danego kredytobiorcy. Niezwykle istotne na tym etapie jest przede wszystkim należyte zabezpieczenie roszczeń – przerwanie biegu przedawnienia.
Następnie rozpoczyna się postępowanie reklamacyjne, aby wyczerpać polubowny etap rozwiązywania sporu. Dopiero w przypadku, gdy bank nie wyrazi woli polubownego zakończenia sprawy składany jest pozew do sądu.
Czas prowadzenia sprawy jest uzależniony od kilku czynników: determinacji klienta, zaangażowania kancelarii oraz możliwości przerobowych sądów. W przypadku dwóch pierwszych czynników, jeżeli klient i kancelaria współpracują ze sobą, pozew może zostać złożony w sądzie już po trzech miesiącach od zawarcia umowy. Na rozstrzygnięcie w sądzie pierwszej instancji trzeba poczekać ok. 18 miesięcy, a postępowanie przed sądem drugiej instancji może potrwać ok. 14 miesięcy.
Na przyśpieszenie postępowań i skrócenie czasu ich trwania wpłynie orzeczenie TSUE – o ile podzieli on stanowisko zawarte w opinii Rzecznika Generalnego TSUE. Ostatnio częstą praktyką panującą w sądach są zawieszania postępowań spraw frankowych, właśnie do czasu wydania przez Trybunał wyroku w polskiej sprawie. Można przypuszczać, że jeżeli wyrok rzeczywiście podzieli argumenty zawarte w opinii, polskie sądy nie będą miały już żadnych wątpliwości co do orzekania w tego rodzaju sprawach.
Zapraszamy do zapoznania się z pełną treścią artykułu dostępną na stronie internetowej Business Insider.